Większe Opole
Plany poszerzenia granic miasta Opola.
Beata Marcinowicz
Ten artykuł liczy 997 słów i przeczytasz go w około 3 min. i 19 sek.
Większe Opole to silniejsze miasto
Wielu z nas marzy się duże i silne Opole. Trudno konkurować z takimi ośrodkami, jak Wrocław czy Katowice mając 120 tys. mieszkańców i niewiele terenów pod inwestycje. A przecież władze naszego miasta ambitnie chcą rozwijać Opole. I chociaż rozmowy na temat poszerzenia granic stolicy regionu budzą wiele emocji, ewolucji nie sposób zatrzymać.
Może się wydawać, że poszerzanie granic miast zdarza się sporadycznie, a samorządowcy nie mają aż tak wielkich ambicji. Jednak nie jest to prawdą. W ostatnich latach z sukcesami „rozrósł” się Radom. Proces ten odbywał się etapami w ciągu czterech lat. Miasto wchłonęło dodatkowe 62 km2, a liczba jego ludności zwiększyła się ze 159 tys. do 180 tys. Podobnie proces ten przebiegał w przypadku Zielonej Góry, która z miasta o powierzchni 58 km2 stała się metropolią większą terytorialnie od Poznania, obejmując swoim zasięgiem 278 km2. I chociaż na mapie kraju są miasta, którym na terytorialny rozwój nie pozwoliło MSWiA (na przykład Ełk i Słupsk), to praktyka pokazuje, że poszerzanie granic ma sens i pozytywnie wpływa na zmiany na danym obszarze. Poprzedające upublicznienie planów władz miasta analizy wykazały, że Opole wraz z poszerzeniem granic zyskałoby ok. 9,5 tys. mieszkańców i ponad 5,5 tys. hektarów. To 55% obecnej powierzchni miasta.
Na Opolszczyźnie kwestia zmiany granic stolicy regionu budzi coraz więcej emocji. Jest jednak wiele racji w słowach prezydenta Wiśniewskiego, który z całą mocą stwierdza, że tylko silne Opole zapewni trwałość i rozwój województwu. Idea prezydenta ma zresztą spore poparcie. Pozytywnie zaopiniowała ją Rada Miasta Opola i Rada Biznesu i Nauki doradzająca prezydentowi. Nie da się ukryć, że wyludnianie się Opola wiąże się z migracją jego mieszkańców do okolicznych gmin. Tam znajdują spokój i przestrzeń do życia, w mieście pracują, posyłają dzieci do szkół i na dodatkowe zajęcia. De facto większość swojego czasu spędzają w mieście. W ostatnich czterech latach w ten sposób nasze miasto opuściło 2,5 tys. osób.
Zgodnie z planem miasto ma być powiększone o 13 sołectw, między innymi Zawadę, Kępę, Winów, Czarnowąsy, Dobrzeń i Brzezie. W zeszłym roku rozpoczęto w tej sprawie konsultacje społeczne. Wielu mieszkańców okolicznych wsi nie zgadza się pomysłem przyłączenia ich miejscowości do Opola zapominając o pozytywnych stronach sprawy.
Przede wszystkim Opolanie płacą podatki w miejscu swojego zamieszkania. Dzięki temu rozwija się infrastruktura miejska, sieć komunikacyjna, szkoły i przedszkola. Większe pieniądze w miejskiej kasie oznaczają większe nakłady. Na przykład na dofinansowanie przedszkoli, także prywatnych, z których wielu mieszkańców okolicznych wsi korzysta, na dofinsowanie rodzinnych ulg (bilety wstępu do Zoo, na basen Wodna Nuta, do OTLiA). Już teraz do kilku miejscowości kursują regularnie autobusy MZK. Bywa, że częściej niż do niektórych dzielnic miasta. A władze Opola dofinansowują chociażby budowę dróg już poza granicami miasta, jak miało to miejsce w przypadku Czarnowąs.
Istotną zmianą, jaką wniesie z sobą zmiana granic, będzie wzrost wartości nieruchomości. I choć nie stanie się to z dnia na dzień, różnica w cenie działek będzie odczuwalna dla ich właścicieli. Wartość ziemi w ościennych gminach jest aktualnie niższa w mieście. Wpływa na to brak dobrze rozwiniętej komunikacji, odległość od urzędów, przychodni, liczba przedszkoli i szkół. Jednakże w sytuacji, gdy różnice te zaczną się zacierać, ceny działek wzrosną. Dziś za m2 działki w Lędzinach musimy zapłacić 7-8 tys. Po włączeniu miejscowości w granice miasta, ta sama działka będzie kosztować 11-12 tys. za m2. A to już znaczna różnica, szczególnie dla właściciela.
© Fotolia
Co na temat idei poszerzenia granic Opola sądzą mieszkańcy okolicznych wsi?
Ewa (Kępa) – Do Kępy przeprowadziłam się kilka lat temu. Chciałam być blisko miasta, w którym pracuję i w którym uczą się moje dzieci. Nie było mnie stać na dom w Opolu, a marzyłam o własnym domu od wielu lat. Nie mam nic przeciwko włączeniu Kępy w granice Opola. Moim zdaniem to naturalny proces. Większość moich sąsiadów pracuje w mieście. Każdego ranka sznury samochodów ciągną w stronę Opola i nikogo to nie dziwi. Ucieszę się, jeśli władze miasta zadbają o dobrą sieć komunikacji MZK.
Iwona (Chmielowice) – W zasadzie od zawsze mam poczucie, że mieszkam w mieście. Tyle, że w jego odległej dzielnicy. Lubię ciszę i spokój Chmielowic, cenię sobie kontakty z sąsiadami. Tego w mieście brakuje, jesteśmy anonimowi. Jakkolwiek nie wyobrażam sobie życia daleko od Opola. Potrzebuję szkoły i przedszkola, centrum handlowego. Trudno mi sobie wyobrazić, że dojeżdżam do pracy 20-30 km. A jeśli mój dom może stać się częścią dużego miasta z potencjałem, tym bardziej nie mam nic przeciwko.
Andrzej (Brzezie) – Na wsi mieszkam całe życie. I chcę żeby tak zostało. Gdybym pragnął miasta wyprowadziłbym się tam. Nie przekonują mnie argumenty prezydenta Wiśniewskiego. Uważam, że to nieprzemyślana decyzja, która odbije się czkawką władzom Opola.
Krystian (Zawada) – Ta wieś to moje życie, a jej mieszkańcy to moja rodzina. I chociaż wolałbym nadal mieszkań w Zawadzie, sołectwie, to zdaję sobie sprawę, że zmiany są potrzebne. Faktycznie, trudno nie zauważyć, że granice Zawady i Opola zazębiają się w mocno nienaturalny sposób, niejako odbierając miastu jego budynki. To są kwestie wymagające uregulowania. Ale sądzę, że można to zrobić bez wchłaniania całej miejscowości.
Zobacz również:
Opolskie Targi Nieruchomości już w październiku 2024
Jubileuszowe Targi oraz 9. Opolska Wystawa Mieszkań i Domów