Co wybrać w 2021 roku?
Gotówka czy mieszkanie
Mariusz Ciołeszyński
Ten artykuł liczy 1353 słów i przeczytasz go w około 4 min. i 31 sek.
Polacy nadal wyciągają gotówkę z banków. W ciągu ostatniego roku zasoby gotówki wzrosły o 83 miliardy złotych. To więcej niż w ostatnich trzech latach razem wziętych. Skąd taka zmiana, to już dzisiaj wiemy. „Spodziewaliśmy się, że taki przyrost zajmie około czterech lat, a dokonał się w ciągu 10 miesięcy” – podsumował tą sytuację Krzysztof Kowalczyk, zastępca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego NBP. Rok temu, gdy wchodziliśmy w 2020 rok, samej gotówki w obiegu według NBP było około 240 miliardów złotych. W kasach banków oraz instytucji finansowych było z tego tylko około 15 miliardów złotych. Cała reszta znajdowała się w polskich portfelach.
W styczniu 2021 roku sytuacja wyglądała już zupełnie inaczej. W obiegu było już ponad 320 miliardów złotych w gotówce. To oznacza wzrost o ponad 30% czyli ok. 83 miliardy złotych więcej gotówki w obiegu. Gdzie będzie zainwestowana tak ogromna kwota znajdująca się poza kasami banków? Ile gotówki z tej puli trafi do opolskich deweloperów, którzy sprzedają, jak ciepłe bułeczki nowe apartamenty z ogrodami lub tarasami? A może lepiej trzymać gotówkę i czekać na prawdziwe okazje na rynku nieruchomości? Czy ceny mieszkań będą spadać, jak chcieliby kupujący, czy będą rosły jak prognozują deweloperzy? Jeszcze nigdy sytuacja na rynku nie była tak trudna do prognozowania. Ale spójrzmy na twarde dane ekonomiczne i sami wyciągnijmy wnioski, czy warto jak najszybciej inwestować w mieszkanie, czy lepiej trzymać nadal gotówkę w domu?
© stock.adobe.com
Rozmawiając pewien czas temu z ekonomistą dr Witoldem Potwora, na temat sytuacji gospodarczej w obliczu pandemii doszliśmy do wniosku, że nie spełniły się najczarniejsze prognozy, które by mówiły o jakimś totalnym załamaniu rynku w 2020 roku. Dr Potwora zwrócił uwagę na kluczowy parametr ekonomiczny, któremu warto się przyglądać, chodzi o wskaźnik PKB.
„Myślę, że pomimo tej pandemii jeśli chodzi o gospodarkę, to są takie sygnały, które pokazują, że i tak jesteśmy w stanie sobie z gospodarką poradzić, żeby wróciła ona na normalne tory, a normalne tory w moim przekonaniu to jest wzrost PKB powyżej 3 procent rocznie.”- mówi Witold Potwora Zaraz spojrzymy na dzisiejsze fakty i zobaczymy wyraźnie w jakiej jesteśmy sytuacji? Obrazuje to również redakcyjna infografika przygotowana na podstawie źródeł GUS.
Od dr Witolda Potwora usłyszałem wtedy: „Powiem nawet, że jest dużo takich sygnałów, które można odczytywać optymistycznie, ale ja dalej bym się upierał, że jeszcze na takie jednoznaczne, definitywne oceny jest za wcześnie. Po drugim kwartale 2020 było tragicznie, bo był rok do roku spadek o 8%. PKB. Ja bym powiedział tak, że jeśli na koniec roku 2020 będzie spadek o 3,6% PKB, to będzie bardzo dobrze, bo to będzie oznaczało, że poradziliśmy sobie z zatrzymaniem gospodarki i objawami kryzysu. Natomiast nie zdziwiłbym się, bo nie wiemy, co będzie dalej za miesiąc, za dwa, jak się rozwinie sytuacja pandemiczna i też nie zaskoczy mnie mocno spadek PKB rok do roku w okolicach 5%.” Dzisiaj mamy luty i jak wygląda sytuacja ze wskaźnikami ekonomicznymi?
W dniu kiedy ten numer Opolskiego Rynku Nieruchomości wysyłaliśmy do druku, „Główny Urząd Statystyczny podał pierwszy szacunek dot. dynamiki produktu krajowego brutto (PKB) za 2020 rok. Według wstępnego szacunku produkt krajowy brutto (PKB) w 2020 roku był realnie ujemny i wyniesie 2,8% w porównaniu z 2019, gdzie wzrost wynosił 4,5% w 2019 r.”- czytamy w komunikacie prasowym. Z danych ponadto wynika, że w 2020 r. popyt krajowy spadł o 3,7%, inwestycje spadły o 8,4%., a konsumpcja prywatna o 3,0%.
Dokonując zestawienia wyraźnie widać, że są to najgorsze dane od 30 lat. Ubiegły rok był pierwszym od 1991 rokiem, w którym niestety odnotowaliśmy całkowity brak wzrostu gospodarczego. Pocieszające jest tylko to, że 30 lat temu spadek był o 7%, a w 2020 roku tylko o 2,8 %, biorąc jeszcze pod uwagę, że gospodarka światowa przeżywa największy kryzys od II wojny światowej można się było spodziewać takiej sytuacji, o czym sygnalizował jeszcze we wrześniu Witold Potwora. Kryzys najbardziej uderzył w południe Europy, jak zauważa Polski Instytut Ekonomiczny, wśród najbardziej dotkniętych znalazły się Grecja, Hiszpania i Chorwacja. Polska w skali Europy znalazła się zaraz za podium , na czwartym miejscu w zestawieniu krajów, które najlepiej poradziły sobie z kryzysem wywołanym pandemią. Złoty medal przyznano naszemu sąsiadowi Litwie.
Optymiści nawet uważają, że ten rok będzie lepszy, a 2022 jeszcze lepszy. Czy ekonomiści mają podstawy do takiego optymizmu? Jak te ostatnie wskaźniki wpływają na rynek nieruchomości, a zwłaszcza na ceny mieszkań? W lutym widzimy stopniowe odmrażanie gospodarki i powrót ludzi do galerii handlowych, takich jak: C.H. Karolinka czy Solaris, gdzie znowu tętni życie. Jakiego zdania są ekonomiści patrząc na te fakty?
“Prognozujemy, że PKB dalej będzie niższy o 2%, a dynamika wydatków konsumpcyjnych będzie zbliżona do poprzedniego kwartału. Szacujemy, że spadek sprzedaży detalicznej i ujemne wyniki dalej będą widoczne w lutym pomimo ponownego otwarcia galerii handlowych” – szacuje Jakub Rybacki, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Z drugiej strony nie brakuje ekonomistów, którzy twierdzą, że zniesienie restrykcji spowoduje ponowne odbicie popytu konsumpcyjnego, ponieważ w czasie pandemii mocno wzrosła tendencja oszczędzania przez wiele gospodarstw domowych. Zaoszczędzone środki finansowe zostaną w końcu wydane, co wpłynie na stopniowe odbicie konsumpcji i PKB.
Andrzej Jakiel, analityk rynku nieruchomości, często powtarza: „Alokacja kapitału w nieruchomości wydaje się najbezpieczniejszym sposobem jego ochrony w dobie zagrożenia kryzysowego, którego realność jest możliwa nie tylko w opiniach uznanych ekspertów i przestrzeni medialnej, ale także w intuicyjnych odczuciach światlejszej części społeczeństw na całym świecie.” Czy na wiosnę 2021 będzie można powtórzyć, to co zauważył Andrzej Jakiel w tamtym roku: „Ceny stoją w miejscu i raczej już nie zmaleją. Drożeją natomiast sukcesywnie materiały budowlane, i to obecnie jest problem numer jeden dla stabilności cen. Wzrasta w Polsce inflacja, to kolejna negatywna przesłanka. Mamy obecnie najwyższą inflację w Europie wg badań Eurostatu”. Materiały budowlane nadal drożeją, a ceny nieruchomości mogą tylko wzrosnąć, pytanie raczej brzmi o ile procent wzrosną ceny nowych apartamentów w Opolu.
Spójrzmy jeszcze na wskaźniki GUS z branży nieruchomości. W połowie stycznia ceny lokali mieszkalnych wzrosły o 10,9% r/r w trzecim kwartale 2020 r., a w ujęciu kwartalnym – o 2%. W skali roku na rynku pierwotnym ceny rosły wolniej, bo o 7,2% a na rynku wtórnym – o 13,7% Jeszcze gorzej to wygląda w dłuższym okresie czasu. W trzecim kwartale 2020 r. ceny lokali mieszkalnych były o 37,1% wyższe w porównaniu ze średnią ceną dla 2015 r.
W całym 2020 r. oddano w Polsce do użytkowania 222 tys. mieszkań, czyli o 7 proc. więcej niż przed rokiem. Deweloperzy przekazali do eksploatacji 143,8 tys. mieszkań, co stanowiło 64,8% ogólnej liczby mieszkań (wzrost o 1,4 proc. rok do roku). Jednocześnie było to o 9,4% więcej oddanych mieszkań niż w analogicznym okresie 2019 r. W tym wydaniu Opolskiego Rynku Nieruchomości publikujemy harmonogram zakończenia 24 najpopularniejszych inwestycji mieszkaniowych w Opolu i okolicach, z którego wynika, że ten rok zapowiada się imponująco, na większości tych nowych osiedli zostały już ostatnie wolne apartamenty. Czekamy na nowe inwestycje deweloperskie, szczególnie w dzielnicy Opole-Gosławice, gdzie planowane są trzy nowe osiedla mieszkaniowe. W jakich cenach będą dostępne? Czy przekroczymy 7 000 zł za metr kwadratowy? Wkrótce więcej o tym napiszemy, ale jedno jest pewne, kupowanie teraz na rynku nieruchomości, to jedna z najlepszych metod radzenia sobie z kryzysem i wysoką inflacją, bo ceny mieszkań nie będą stały w miejscu.
Zobacz również:
Kompleks biurowo-usługowy oraz hale produkcyjne w Chróścicach
Kompleksowa oferta sprzedaży – działki i budynki
Działki budowlane nad stawem Opole-Wrzoski
Możliwość zakupu całości (21 ar) lub pojedynczej działki (10 ar, 11 ar)